10km, bieganie, podróżowanie, pięćdziesiąt procent maratonów, pięćdziesiąt procent maratonów, trening 23 sierpnia 2017
Wtórpol Półmaraton nie jest zwykłą połówką. To wyścig, który chodzi mi po głowie od kilku lat, ponieważ pozostaje w moim rodzinnym mieście, jednak zawsze było tam bdquo; bdquo; coś . W tym roku postanowiliśmy z przyjaciółmi zamienić wyścig warszawski na świętokrzyski.
Planując maraton we Florencji, zamierzałem znacznie bardziej skupić się na treningu. Mniej zaczynając od zawodów, włóż więcej inicjatywy w treningi i staraj się nie przegapić żadnego treningu także wtedy, gdy było gorąco. Właściwie zapisałem zakres II w tabeli dla Wt. Pol, ale do tej pory taki trening robiłem na bieżni, gdzie nie ma górek. A świętokrzyskie ma kilka wzniesień.
A
Uzgodniliśmy, że w niedzielę rano na pewno nie będziemy panikować, ale w sobotę pojedziemy spokojnie, zorganizujemy makaronową imprezę w kieleckim designie i przy okazji spotkamy się z mamą i tatą. Padający od wieczora deszcz nie był motywacją ani do zwiedzania Kielc, które polecałam znajomym, ani do biegania następnego dnia. Tylko odpoczynek przy takiej pogodzie był znakomity.Więcej tutaj polmaratonwtorpol.pl/category/aktualnosci Na naszej stronie
Wyjechaliśmy z Kielc tuż przed 9:00, zajęliśmy się znalezieniem miejsca parkingowego niedaleko startu, ale nikt też nie miał zamiaru rozmawiać o rozgrzewce. Zamiast tego zastanawialiśmy się, czy pójść na kawę i pominąć bieg. Zmuszaliśmy się do wspólnej rozgrzewki i biegania, ale obecnie zdaliśmy sobie sprawę, że w takich warunkach możemy zignorować szybkie bieganie. Dodatkowo aktywowałem to bdquo; bdquo; opieka ustawienie. Trasa 10 km i półmaratonu rozpoczyna się dokładnie w tym samym miejscu. Następnie połowa musi zawrócić i jeszcze raz pokonać tę samą trasę. Nie lubię luk. Ciągle przyciągają cię do zrobienia czegoś złego, zejścia z trasy, poddania się. Czasami są one dodatkowo odkupieniem, jak dla naszej JoAsi, która nabawiła się kontuzji i nie zrobiła drugiej luki. Jest jeszcze jedna rzecz – nie wiem, czy to dobrze, czy źle – jednak na lukach prawnych rozumiesz, co cię czeka. Rozpoznajesz, z czym walczyłeś już na pierwszym, i teraz to się zbiegnie, tylko mocniej, bo twoje nogi są zmęczone. To właśnie poczułem, gdy zobaczyłem początkowy podjazd. Miałem wrażenie, że trwało to nieprzerwanie, a było to może 1,5 kilometra. Również później, kiedy to było bdquo; bdquo; płasko, nogi nie chciały pracować. Zjazd był moim wybawieniem. Nogi biegały szybko i zamiast 4:37, które planowałem, pobiegłem 4:15 – 4:20. Zdałem sobie sprawę, że muszę zredukować, ponieważ muszę w jednej chwili wykorzystać to, co faktycznie zmniejszyłem. Ulewny deszcz w niczym nie pomógł. Przyzwyczaiłem się też do tego, do wilgotnej i ciężkiej koszulki, do butów pryskających wodą. Krzyś, który trzymał mnie przez 18 km, zapytał: bdquo; bdquo; Czy nie przypomina ci to Bostonu? Następnie stwierdziłem bdquo; nie, ale potem zdałem sobie sprawę, że warunki były porównywalne. Zimno, deszcz i wzgórza.
Kiedy uruchomisz bdquo; bdquo; twoje obszarze, możesz stale liczyć na pomoc. Osoby z bdquo; bdquo; Grupa Bartka, która w różnych czasach była zającami, prześcigała się w koncepcjach pomocy. Dziękuję bardzo za to! Dużo łatwiej jest wtedy pozbyć się wzniesień.
Dodatkowo miałam na myśli Kasię. Była moją inspiracją. Rozumiałem, że jest w domu i rozumiałem lokalizację, ale liczyłem na to, że przez jakiś czas będziemy się łączyć, podobnie jak w Kielcach. Niestety, umieściła między nami raczej dystans na drugiej luce i widziałem tylko jej fioletową koszulkę z dystansu. Mam nadzieję, że prędzej czy później uda nam się ponownie połączyć, także na chwilę.
Nieuchronnie dobiegłam do mety jako 13. kobieta, ale udało mi się zająć trzecie miejsce w swojej klasyfikacji wiekowej, co bardzo mnie usatysfakcjonowało, a moment: 1:37:25 daje średnią 4:37 czyli jak długo planowałem biegać na treningu. Trudno jednak utrzymać stałą stawkę na tej trasie.
Na mecie zobaczyłam coś, czego właściwie nigdzie indziej nie widziałam: ciasto! pokaźna ilość ciasta, świeże owoce: arbuzy, pomarańcze, pączki (naprawdę ich nie jadłam!). Zachęcano mnie, że to jedyna propozycja po wyścigu, jednak myliłem się, bo było też przytulne danie: makaron z sosem i drób – smaczne.
Przyznaję koordynatorom, że pomimo warunków pogodowych zadbali o to, aby zebrać rzesze zawodników, mają wspaniałych wolontariuszy, którzy z uśmiechem dostarczali wodę, a nawet jedzenie na bramkę. Brawo! Organizacyjnie było dla mnie fantastycznie. Ogromny plus za pakiet: świetne koszulki bez bdquo; bdquo; kurwa kreacja na przodzie i plan bez ulotek.
Trasa może być trudna, ale kusi mnie, aby znaleźć się tam w przyszłym roku. Wyścig polecam szczególnie parom małżeńskim, bo jest taka klasyfikacja i w nagrodę można zyskać weekend w górach. Sami oceńcie czy warto. Zachęcam.